Dzisiejszy dzień w sumie zaliczam do udanych, wszystko czego się "dotknęłam" to mi wyszło. Złapałam kilka pozytywnych ocen, ale na jutro i tak jeszcze trochę nauki i weekend też nie zapowiada się zbyt leniwie.
Jeśli chodzi o wtorkowy konkurs, to muszę przyznać, że razem z Szajos i z Dianą nie byłyśmy zbyt zadowolone, były pytania, na które w ogóle nie byłyśmy przygotowane, strasznie trudno było tam w ogóle coś napisać haha, masakra ogólnie, ale cóż... zobaczyłyśmy przynajmniej, jak to wygląda. W poniedziałek w szkole będę narratorem z okazji Dnia Niepodległości, mam nadzieję, że jakoś to wyjdzie, bo zamieszanie jest ogromne. Dzisiaj z Bijałd spędziłyśmy w szkole dodatkowo dobre 40 minut, jak nie godzinę, bo zgrywałyśmy jakąś muzykę, zmieniałyśmy formaty, ustawiałyśmy i różne takie bzdety, więc dzisiaj w domu znów byłam koło godziny 18:10. Z dnia na dzień coraz bardziej przekonuję się do faktu, że uwielbiam moją panią od WOSu i historii, genialna kobieta!
Ogólnie dzisiaj było pracowicie - pisałam sprawdzian z matematyki, kartkówkę z WOS'u i niemieckiego, zdawałam coś na biologii, potem była próba...
20.11 znów idę na zawody z tenisa stołowego - oczywiście dowiedziałam się o tym kilka dni temu i to tylko dzięki temu, że wtargnęłam na ten temat, obawiam się, że inaczej mogłabym ponownie usłyszeć o tym, że mam iść, trzy dni wstecz, wspaniale...
Hahah, była dobra matematyka - jakieś głupawki z Szajos, łaskotanie, tykanie, wbijanie sobie cyrkli, rzucanie w Kwiatkowskiego i Jabłońskiego kartkami - jak dzieci w przedszkolu. AGATO, uwielbiam Cię. <3
Potem niemiecki z Hofman, haha, KINGO - jesteś głupia i śmieszna, lol. :D Fakt, że śmiejemy się ze słowa "szynka" chyba nie pokazuje nas w zbyt dobrym świetle.
Tak, podsumowując. Jest ok.
A jak u Was? Jak mijają dni, tygodnie? Powiem Wam, że ja osobiście czekam na święta... *_*
Miłego wieczoru, dobrej nocy i kolorowych snów. :*
Haha, mamuśka kupiła mi tabliczkę z moim imieniem. :D