wtorek, 27 listopada 2012

Sour times

Zrozumiałam, że tęsknię do kogoś, dla kogo będę ważna
--
Cześć, chciałam dać znać, że żyję i jakoś sobie radzę ogólnie ze wszystkim. Okazało się, że zawody są jednak jutro i druga tura w piątek, więc muszę się niebawem położyć, żeby jakoś na nich żyć i w miarę grać. Od kilku dni zabierałam się za napisanie tutaj notki, ale jakoś nie miałam weny i dzisiaj też jej nie mam, więc wybaczcie, postaram się napisać coś jutro.
A co u Was? Wiecie, jak blisko już święta? Strasznie się cieszę, a w następnym tygodniu ma padać śnieg, więc będzie ta atmosfera. Jedyna, niepowtarzalna, wyjątkowa. Lubicie święta? 

środa, 21 listopada 2012

Hi. ;p

Witam Was, będę się streszczać, ponieważ jestem zmęczona, a jeszcze muszę się pouczyć, wspaniale.
Na pierwszy ogień idą zawody z siatkówki - nie było najgorzej, ale to nie był tak zupełnie mój dzień, nie wszystko mi wychodziło, ale po tym, jak dostałam opieprz od mojej pani, to jakoś wzięłam się a garść, nie wiem dlaczego, ale jakoś zawsze mnie to motywuje. Jeden mecz przegrałyśmy, ale drugi wygrałyśmy w setach 2:0, więc dostałyśmy się do półfinału, który odbędzie się 30.11 - wtedy też mam noc filmową, mam nadzieję, ze będzie fajnie, już są plany. Myślałyśmy z Asią nad uatrakcyjnieniem tej nocki, haha. Zobaczymy, jak to tam wyjdzie.
Zawody z tenisa - cóż, dostałam pochwałę, wygrałam pierwszy mecz, drugi przegrałam, ale wylosowałam niesamowicie silną przeciwniczkę i byłam nawet zadowolona z wyniku, chociaż no wiadomo... zawsze może być lepiej, zobaczymy, jak będzie za rok... albo po prostu na kolejnych zawodach, bo odbędą się już w grudniu/styczniu.
Dzisiaj dzień zleciał mi bardzo szybko, miałam nie iść na zajęcia teatralne, ale wyszło tak, że poszłam, miałam zostać chwilę, jednak była tak fajna atmosfera, że jakoś nie mogłam opuścić tych ludzi. *.*
K. znów wpada w depresję, jak mi przykro, hahahahaha. Czujecie, że ktoś się na mnie obraził, bo jestem "we wszystkim" lepsza od niego? Trochę egoistyczne, no, ale okej.
Mam nadzieję, że jutrzejszy dzień minie fajnie, ale na ogół czwartkom dawałam wieczorem wielki plus, tylko akurat jutro mam sprawdzian z biologii, którego trochę się obawiam. Ogólnie ogarniam materiał, bo przecież i tak musiałam wszystko wkuwać na konkurs, jednak jakoś tak się stresuję... :D

Nie wiem co Ty myślisz ale lepiej tylko myśl, bo podejdziesz za blisko to zarobisz u mnie w pysk. 
Tylko weź mnie szturchnij, a jutro Twoja mama może nie poznać córki.


niedziela, 18 listopada 2012

Trening, babcia, IKEA / Workout, grandmother / IKEA

Witajcie moi kochani. Dzisiejszy dzień był pracowity i muszę przyznać, że jestem trochę zmęczona i lekko zestresowana przed jutrzejszymi zawodami. Wczoraj całą noc przegadałam na skypie, poszłam spać koło piątej, a wstałam już o ósmej. O 12 byłam już w szkole i ćwiczyłyśmy, żeby jutro nie dać plamy. Po trwającym trzy godziny "treningu" poszłam do babci na obiadek, na dodatek spotkała mnie niespodzianka, bo na deser moja kochana babcia zrobiła muffinki, które uwielbiam. *__* Po wyjściu od babci ruszyłam w stronę Kwiatkowskiego, dobrze, że akurat miałam jechać z nim do IKEI, bo wziął mi reklamówkę, myślałam, że nie dojdę z nią do domu, bo przez całą drogę, którą ją niosłam (od babci do K. to jakieś 5 minut, haha) zrobiły mi się takie dziwne odciski od niej na palcach, a to bolało! Więc z Piotrem poszliśmy na chwilę do mnie, bo z racji tego, iż moja mama jest chora, musiałam przed wyjściem do sklepu wyprowadzić psy na dwór. Po krótkim spacerze z pupilami razem z K. wsiedliśmy do autobusu i ruszyliśmy na Ikeę. Oglądałam meble do sypialni i znalazłam fajne biurko, krzesło, TOALETKĘ (<3), szafę, lustro i lampkę. Jak obliczyłam cenę, tego, co chciałabym kupić, to wyniosło mnie jakieś 6000 zł, wspaniale. ._. Wszystkie meble, które oglądałam, były białe, oprócz tej lampki, która jest mi niesamowicie potrzebna, bo będzie stała przy moim łóżku, a z racji tego, że często czytam wieczorami to bardzo mi się przyda... Zobaczymy, jakoś to ogarnę w najbliższym czasie.
Jeszcze przed treningiem spotkałam się na chwilę z A., bo Paulina zostawiła u niej mój szal z iloko, a o to i on:
Muszę przyznać, ze jestem zadowolona, bo fajnie mi grzeje moją szyjkę i jest taki rozciągliwy, wygodny. Myślałam, że będzie trochę jaśniejszy, ale nic nie szkodzi, taki tez mi się bardzo podoba. *.*
Żegnam się z Wami i ściskam bardzo mocno. :*
--
Standardowo pytania możecie zadawać na ASK.FM - chętnie odpowiem na wszystkie. :-) Jeśli chcecie, to oczywiście będą video. 
--
Dobrej nocy i miłego poniedziałku.
Kliknij, aby była lepsza jakość!


czwartek, 15 listopada 2012

Free moment, pizza, friends = good time!

Dzisiaj nie byłam na zajęciach u pani P., ponieważ jej córka się pochorowała i musiała wracać do domu i jechać z nią do lekarza, a więc po szkole udałam się razem z Hofman do Plewniak i odpowiadałyśmy w formie video na ask.fm. Jak zwykle była masa śmiechu, rzucania się i głupich docinek, haha. Najpierw jak przyszłyśmy do Marleny to zjadłyśmy kluski na parze i razem z Kingą rzucałyśmy się i piszczałyśmy, bo u P. w domu działy się dziwne rzeczy, które przyprawiały nas o... w sumie tylko o głośne piski, ucieczki i gęsią skórkę. Potem zamówiłyśmy sobie pizzę "z kabanosem, bez oregano" LOOL! Pochłonęłyśmy jedzonko popijając to hektolitrami pepsi, to się nazywa zdrowe żywienie... Dzień spisany na pewno na plus, ogrooomny plus. 
Jeśli chodzi o szkołę, to jestem bardzo zadowolona, bo dostałam 6,5 z WOSu, trzy piątki i szóstkę z historii i 5+ z niemieckiego. Jestę szwabę. :D 
Wczoraj M. przyszła do mnie rano, wypiłyśmy kawę, posłuchałyśmy muzyki i porobiłyśmy sobie zdjęcia, a efekt tego dodam na końcu notki, haha. Z dnia na dzień coraz głębiej utwierdzam się w przekonaniu, że ona normalna nie jest. 
Jutro jest już piątek, to mnie bardzo cieszy, ale muszę jeszcze pouczyć si na historię, bo jutro sprawdzian, a w weekend powtórzę chemię i pouczę się geografii, wspaniale. ._. 
A jak Wam minął ten tydzień? Trzecioklasiści, jak wypadł test? Trudno było? Który według Was był najgorszy?

Zmykam się edukować. :* 
PS. Niebawem chyba jakaś sesja z moim ukochanym fotografem Dufaj <3 :*
--
Jeśli chcecie, to możecie pytać W TYM LINKU, bardzo chętnie odpowiem na wszystko. :-) 

wtorek, 13 listopada 2012

OKAY

Wczoraj zastanawiałam się, czy dodać notkę, taką doublenote w sumie, bo była u mnie Hofman i pisałybyśmy sobie razem, jednak za dużo się śmiałam, zbyt długo rozmawiałam i nie wyszło, ale nic nie szkodzi, kiedyś to nadrobię. Chciałam także porobić sobie zdjęcia z Kingą, ale potem jakoś straciłyśmy obie nastrój, co nie zmienia faktu, że zarówno wczorajszy, jak i dzisiejszy dzień zaliczam do udanych. :D
Wczoraj, w poniedziałek, mieliśmy akademię z okazji Dnia Niepodległości i powiem Wam, ze wyszła fajnie, tylko nie wczytywał się kabaret i musiałam kombinować, biegać i przepraszać, a przecież przepraszać powinna moja nauczycielka, jednak ona to całą sytuacją było bardziej przejęta niż ja, więc obawiam się, że nie potrafiłaby się nawet wysłowić, nieważne. :D Po szkole poszłam do Plewniak na dziki melanż z kotletem, ogórkiem i chlebem, szalone my! Następnie udałam się na chwilkę do domu, zmieniłam spódnicę na jeansy, buty na obcasie na tenisówki i ruszyłam na siatkówkę, gdzie dowiedziałam się, że racji tego, iż jestem w reprezentacji szkoły, to w poniedziałek idę na zawody, a więc kolejny dzień nauki mi przepadnie, ojej. :D We wtorek mam kolejne zawody z tenisa, więc znowu powtarza się sytuacja - od czterech tygodni we wtorki nie ma mnie w szkole, haha.
Dzisiaj rano razem z H. wstałyśmy i wyszłyśmy sobie na spacer. Bardzo rano, ponieważ o 5:30 już maszerowałyśmy. Poszłyśmy, posiedziałyśmy, wracając kupiłyśmy sobie po hot-dogu, z którego wyrzuciłam kabanosa oczywiście, więc zjadłam bułkę z sosem, wspaniale! :D Oczywiście wydarzyła się pewna sytuacja, przez którą zaczęłam się stresować, ale nieważne. Koło 15:30 wyszłam z domu i ruszyłam na zajęcia z tenisa, a w sumie pograłam dzisiaj maksymalnie 7 setów, ale jakoś tam się rozruszałam w każdym razie. Wróciłam do domu, troszkę ogarnęłam i za jakiś czas pójdę zrobić sobie coś na kolacje. Co najbardziej lubicie jeść wieczorem? Wasze posiłki wtedy są lekkie czy raczej obfite?


niedziela, 11 listopada 2012

End of the weekend...

No i dzisiaj jest już niedziela, jest po 20. Muszę przyznać, że świetnie spędziłam dzień. Najpierw poszłam z H. do babci na obiad, potem poszłyśmy po Penkejową i dołączyła do nas Plewniak. Pogadałyśmy, pośmiałyśmy się i powspominałyśmy dzieciństwo. Pamiętacie te bajki? Domisie, Trzy świnki, Mustang, Pocahontas i wiele innych. Jakie Wy oglądaliście? Co najbardziej Wam się nich podobało? Ja często siedząc w niedzielę z tatą oglądałam "Asterix i Obelix" - leciało w odcinkach, bodajże na polsacie o 9tej. JEJU! Dzieciństwo wywołuje u mnie uśmiech i masę pozytywnych wspomnień. Myślałyśmy też o tych piosenkach, których słuchałyśmy m.in  Asereje/Aserehe, haha. I te dzikie tańce! :D A Wam jakieś piosenki szczególnie zapadły w pamięć? Wracacie chętnie do jakichś? 
Już jutro jest u nas akademia z powodu obchodów Dnia Niepodległości, cieszę się, że wyleczyło mi się gardło, już mówię w porządku i nie kaszlę. Po piątkowym koncercie bałam się, że nie wyduszę z siebie słowa, ale na szczęście jest okej, haha. 
Chcemy się wybrać z M., Sz. i H. na Paranormal Activity 4 do kina. Był ktoś? Opłaca się iść czy to wyrzucanie kasy w błoto? Oglądałam ogólnie wszystkie poprzednie części i według mnie najlepsza była 1, reszta już taka trochę naciągana. Ogólnie lubicie oglądać horrory? Ja strasznie, tylko rzadko kiedy spotykam się z takim, który wywołuje chociaż subtelny dreszczyk emocji. 

Kończę powoli, bo muszę zrobić jeszcze notatkę o USA i może jeszcze trochę poczytam, mam ogromną ochotę na herbatę, zimno mi!

Zapraszam na bloga: http://1honesty1is1the1key1.blogspot.com/ - dziewczyna wyznaje obserwację za obserwację. :D 

AGATO, NIE STRESUJ SIĘ, SŁOŃCE! Everything gonna be okay! :* 


czwartek, 8 listopada 2012

Nevermind.

Dzisiejszy dzień w sumie zaliczam do udanych, wszystko czego się "dotknęłam" to mi wyszło. Złapałam kilka pozytywnych ocen, ale na jutro i tak jeszcze trochę nauki i weekend też nie zapowiada się zbyt leniwie.
Jeśli chodzi o wtorkowy konkurs, to muszę przyznać, że razem z Szajos i z Dianą nie byłyśmy zbyt zadowolone, były pytania, na które w ogóle nie byłyśmy przygotowane, strasznie trudno było tam w ogóle coś napisać haha, masakra ogólnie, ale cóż... zobaczyłyśmy przynajmniej, jak to wygląda. W poniedziałek w szkole będę narratorem z okazji Dnia Niepodległości, mam nadzieję, że jakoś to wyjdzie, bo zamieszanie jest ogromne. Dzisiaj z Bijałd spędziłyśmy w szkole dodatkowo dobre 40 minut, jak nie godzinę, bo zgrywałyśmy jakąś muzykę, zmieniałyśmy formaty, ustawiałyśmy i różne takie bzdety, więc dzisiaj w domu znów byłam koło godziny 18:10. Z dnia na dzień coraz bardziej przekonuję się do faktu, że uwielbiam moją panią od WOSu i historii, genialna kobieta!
Ogólnie dzisiaj było pracowicie - pisałam sprawdzian z matematyki, kartkówkę z WOS'u i niemieckiego, zdawałam coś na biologii, potem była próba...
20.11 znów idę na zawody z tenisa stołowego - oczywiście dowiedziałam się o tym kilka dni temu i to tylko dzięki temu, że wtargnęłam na ten temat, obawiam się, że inaczej mogłabym ponownie usłyszeć o tym, że mam iść, trzy dni wstecz, wspaniale...
Hahah, była dobra matematyka - jakieś głupawki z Szajos, łaskotanie, tykanie, wbijanie sobie cyrkli, rzucanie w Kwiatkowskiego i Jabłońskiego kartkami - jak dzieci w przedszkolu. AGATO, uwielbiam Cię. <3
Potem niemiecki z Hofman, haha, KINGO - jesteś głupia i śmieszna, lol. :D Fakt, że śmiejemy się ze słowa "szynka" chyba nie pokazuje nas w zbyt dobrym świetle.
Tak, podsumowując. Jest ok.
A jak u Was? Jak mijają dni, tygodnie? Powiem Wam, że ja osobiście czekam na święta... *_*
Miłego wieczoru, dobrej nocy i kolorowych snów. :*
Haha, mamuśka kupiła mi tabliczkę z moim imieniem. :D 


poniedziałek, 5 listopada 2012

I'm worried about tomorrow...

Cześć Wam. Dzisiaj tak postaram się napisać coś na szybko, ale niezbyt chaotycznie. Śpieszę się, ponieważ jutro mam konkurs z biologii (możecie życzyć mi powodzenia:D), więc muszę się jeszcze pouczyć, a materiału dużo do ogarnięcia. To karygodne, aby kazać uczniom przychodzić pod szkołę o godzinie 6:30! O 6:53 mam już autobus i jadę do Conignr, Cignatury, Coninatury... ach! Nawet nie wiem, gdzie jadę...
Dzisiejszy dzień troszkę ciężki, po raz drugi podeszliśmy do nakręcania filmu na zajęcia medialne, w sądzie, dziś już wyszło, tylko było ogólnie kilka spin, podam jakaś padaka z Bijałd. UWIELBIAM JĄ *.* Magda, lofczimax, haha <3 

Obydwie ciągle się rozśmieszałyśmy, jak mnie malowała, to stwierdziła, że czuje się trochę, jak... haha, ona wie jak, czubek. :D 
Potem oczywiście bieg na tramwaj, bo mógł uciec, wszyscy się rzucili, nikt nawet nie powiedział "Do widzenia" pani, no trudno, jakoś to przeżyje... 

W weekend kupiłam sobie płaszcz i sweterek, oto i zakup mój:

Dzisiaj na matematyce pan K. stwierdził, że jestem su*ą, ZAPAMIĘTAM TO SOBIE, PIOTR!!!! 
W sądzie mieliśmy wszyscy potem jakąś głupawkę, nikt nie zajmował się tym, czym powinien, więc co chwilę tylko ochran od pani A., ale jakoś nakręciliśmy. 

Zbieram się do jakiejś może nauki albo czegoś tam innego, haha. CYA :*
---
BĘDĘ MIAŁA RODZEŃSTWO, OMFG *.*

czwartek, 1 listopada 2012

I want be subtle!

No cześć. Potrzebuję rozmowy, cholernie jej potrzebuję... nie wiem o czym, nie mam konkretnego tematu do omówienia, po prostu muszę porozmawiać. Nie potrafiłabym teraz określić, jakie cechy miałby mieć mój rozmówca. Wiem, kim by mógł być. Jest jedna osoba, z którą potrzebuję konwersacji, ale na owego rozmówcę muszę jeszcze poczekać. Niedługo, ale co mam zrobić, jeśli takiego kogoś potrzebuję właśnie teraz, w tej chwili? Mogę się jedynie zadowalać rozmową z innymi, wspaniałymi ludźmi, jutro czeka mnie spacer z Hofman, może trochę się wygadam, potem ogarniemy plazę z Plewniak, zobaczę co z tego wyjdzie, chcę poszukać jakichś fajnych ciuchów, może na trochę zapomnę o dziwnych czynnikach wpływających na mój nastrój. 

Aktualnie siedzę w łóżku, przykryta ciepłą kołdrą, czytam książkę autorstwa Janusza Wiśniewskiego pod tytułem " Samotność w Sieci ", jest wspaniała, dodatkowo piję napój NEXT - kojarzy mi się to z dobrym dniem spędzonym z H i spotkaniem bardzo, bardzo, bardzo fajnej osoby, oh god. "To co, wbijamy, tak?"
- tylko Kinga będzie wiedziała o co chodzi, sorry - te kontakty wzrokowe, omfg. 

Jest dzień Wszystkich Świętych, boli mnie to, że już nigdy nie będę miała okazji porozmawiać, przytulić się, usłyszeć osoby, bardzo ważnej dla mnie osoby, która odeszła w zeszłym roku, za 26 dni jest rocznica Jej śmierci. Czasem zastanawiam się, po co tak cholernie przywiązujemy się do niektórych osób, spędzamy z nimi tyle czasu, skoro i tak wszystkich tracimy. Z jednymi rozłącza nas śmierć, z drugimi KTOŚ, z trzecimi zaniedbanie, a z czwartymi coś, czego nie da się opisać. Tracimy ich po prostu z dnia na dzień i nic nie możemy zrobić z tym, że się od nich oddalamy. Czasem to boli, ale da się z tym żyć. 
Kończę, wracam do zatruwania życia Kindze na gg, pa.  
Jest tu jeszcze książka Stephena Kinga "Stukostrachy" - wczoraj kupiłam, jak przeczytam, to zdam recenzję. 
----
"Najważniejsze to być silnym, wicher silne drzewa głaszcze"